niedziela, 30 września 2018

Od Luny CD Joeny

To moja wina. Nie powinnam pozwolić jej chociażby się zbliżyć do tego stwora. Spojrzałam na ranną Joenę, która leżała ze złamaną łapą.
-Jeśli ktoś tu ma przepraszać to tylko ja. Wybacz mi.-Powiedziałam do niej i przy okazji trąciłam ją nosem.
Przez chwilę pomyślałam o tym, że może tamta woda by pomogła, ale jeśli zadziała odwrotnie to stanie się śmiertelną trucizną, a na to nie mogę pozwolić. W głowie pojawiło mi się jeszcze kilka opcji, ale ani jedna nie była bezpieczna.
-Dobrze. powiedź mi co ci przynieść. Jakie zioła? -Spytał.
Spojrzałam na nią z nadzieją w oczach. Wymieniła mi kilka, ale zanim zdążyła powiedzieć, że mam po nie nie iść, to wyleciałam z jaskini, ale przedtem upewniając się, że nic się nie dostanie do jaskini. Zalezienie wszystkiego zajęło mi około dwóch godzin. Trochę długo, ale to i tak chociaż coś. Kiedy w końcu dotarłam na miejsce, zobaczyłam że Joena odpoczywa. Chyba lepszym pomysłem byłoby zabranie jej do jaskini alfy. Tam woda jest najczystsza, ale bogata w składniki mineralne, a gdzieniegdzie umiejscowione kamienie odnawiające moc, też by pewnie pomogły. Dopóki śpi to chyba mogę ją przenieść, ale najpierw pobiegłam zanieść zioła. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Po następnej godzinie, wadera leżała już niedaleko źródła. Obudziła się po tym, kiedy już rozpaliłam ognisko (chociaż sporo mi to zajęło). Było chłodno.
-Masz, tutaj są te zioła. Jak się czujesz?-Spytałam.
Usiadłam naprzeciwko niej i spojrzałam na jej ranną łapę.
<Joena?> Sry, że tak długo czekałaś na odpowiedź :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz