piątek, 31 sierpnia 2018

Od Joeny CD Luny

- No dobrze.-odpowiedziałam niepewne. Rzadko opowiadam o sobie, ale jeśli chcę nawiązać nowe znajomości muszę pokonać moją nieśmiałość.
- Więc słucham.- opowiedziała Luna z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam niepewnie.
- Więc tak. Nazywam się Joena. W poprzedniej watasze mówili na mnie Poe. Mam 3 lata. Potrafię uleczać rany, dlatego chciałabym zostać medykiem. Jestem bardzo nieśmiała. Przeszkadza mi to w poznawaniu innych wilków. Z czasem otwieram się i staje się odważniejsza. Zależy mi na innych. Z dzieciństwa pamiętam to, że każdy szczeniak dokuczał mi jak byłam mała. Wszystko dlatego, że byłam najsłabsza. Jedyną osobą, która mnie wspierała była moja matka. Ojciec nie interesował się mną. Twierdził, że skoro jestem słaba to nie przeżyję. Bolały mnie jego słowa. Gdy moja matka zmarła nic już mnie nie trzymało w watasze. Odeszłam szukając lepszego domu. Błąkając się spotkałam ciebie. Spadłaś mi z nieba. Dzięki tobie znów czuję się dobrze. – skończyłam z nieśmiałym uśmiechem. Luna uśmiechnęła się. 
- Mówisz, że chciałabyś zostać medykiem.
- Tak. Chce pomagać innym, a dzięki mojej mocy leczenia będę w stanie uleczyć ich rany. Nie lubię, gdy inni cierpią. Sama doznałam różnych cierpień i nikomu ich nie życzę. 
- Rozumiem. 
- Czasem boję się, że mogę kogoś denerwować swoją obecnością. Wtedy jest mi naprawdę źle. Dlatego tak boję się zawierać nowe znajomości. Boję się, że swoim zachowaniem mogę kogoś urazić dlatego trzymam się z tyłu.- oznajmiłam. Westchnęłam i spojrzałam przed siebie.- Daleko jeszcze do jaskiń?- spytałam chcąc podtrzymać rozmowę.
<Luna?>

Od Luny CD Raven`a

Przygryzłam lekko dolną wargę. Naprawdę. Trochę zdziwiła mnie postawa Raven`a, ale nie mogę powiedzieć, że była zła. Była dobra, nawet bardzo. Lubię bezpośredniość i prawdę.
-Da się z tym jakoś porozumieć albo dotknąć?-Spytałam.
-Jest chyba na to sposób, przynajmniej do tego drugiego jestem pewien. Masz jakiś pomysł?
-Tak! -Odpowiedziałam.-Kurcze, aż stąd czuć złowrogą aurę, a został jeszcze kawałek drogi.
-Jaki masz pomysł!?-Spytał.
Dało się wyczuć, że był zdenerwowany. Nie dziwię się mu, ponieważ też wiem, że watasze zagraża dość spore niebezpieczeństwo. Całe szczęście, że pozostała część śpi. Lekko przyśpieszyłam, gdyby nie fakt, że uniesienie basiora i utrzymanie równowagi jest trudne, poleciałabym. W sumie to można kiedyś to wypróbować, ale aktualnie jest to raczej niewykonalne.
-Słuchaj, jeśli dam radę go dotknąć to będę mogła go zniszczyć.-Powiedziałam.
W oku basiora pojawiła się jakaś pojedyncza iskierka nadziei. Obydwoje znacznie przyśpieszyliśmy. Miejsce w którym pojawił się ów stwór nie było już tak daleko. Co najwyżej 4 minuty z tym tempem i będziemy na miejscu. Spojrzałam na basiora, który odrobinę zwolnił.
-Coś się stało?
Wtedy przypomniało mi się, że pędzimy w zastraszającym tempie już ładnych kilkanaście minut. Ja też powoli odczuwałam zmęczenie, ale nagły przypływ adrenaliny trochę je niweluje. Nagle poczułam okropną obecność. Od samej aury zrobiło mi się niedobrze, była obrzydliwa.
-To to? Jak tego dotknąć!?-Spytałam.
<Raven?>

Od Raven`a CD Luny

- Luna no wstawaj! Mamy duży problem! - warknąłem już trochę wkurzony. Ile to można spać do licha?!
- Ssso? Jaki problem? - spytała wciąż zaspana
- Deogen wszedł na tereny od strony lasu - syknąłem cicho.
- Co? Co to jest? - zdziwiła się patrząc na mnie
- Potwór, który ma cię zabić. Jest to duch zrodzony z mgły. Cholernie groźny, więc rusz łaskawie swój zadek i bierzmy się za przeganianie tego - prychnąłem ruszając w stronę wyjścia. Wadera podniosła się z ziemi i ruszyła za mną. Wyszliśmy z jaskini w ciemną noc. Wziąłem głębszy oddech i trochę się odprężyłem. Jeśli razem z Luną sobie nie poradzimy to będzie trzeba obudzić też innych, a tego wolę uniknąć. Trzeba będzie przemyśleć plan działania i to porządny, a nie na odwal. 
- W sumie... Czym dokładnie jest ten degon? - spytała
- Deogen. I jak już mówiłem jest to zły duch zrodzony z mgły. Legenda głosi, że jest on tworem dzieci zamordowanych w pewnym lesie. Wędruje on po świecie szukając zemsty na mordercy. Jednak co zrobi z niewinnymi nikt nie wie... Nikt nie przeżył spotkania - odparłem rozglądając się 
- To jak my mamy przeżyć skoro innym się nie udało ?! - krzyknęła spanikowana
- Hmmm... Jak ty przeżyjesz to nie wiem. Ja zawsze sam mogę zmienić się w mgłę i oddalić się - mruknąłem. Ta odpowiedź chyba jej nie ucieszyła jednak Luna nic nie powiedziała i szła dalej za mną zastanawiając się co w sumie możemy zrobić, aby tego ducha jakoś przegonić. To było ciekawe... Jak przegonić coś zrodzonego z mgły? Teoretycznie mógłbym z tym porozmawiać jako mgła, ale... no właśnie zawsze jest jakieś ALE. Mgła nie ma własnego języka. Ba mgła w ogóle nie ma języka, więc nie ma jak z tym duchem pogadać. 
- Jakieś pomysły? - spytała wadera po dłuższej chwili ciszy.
- Nie. Pustka w głowie - odparłem. 

<Luna?>

Od Luny CD Joeny

Z Joeną całkiem miło się rozmawiało. Po jakimś czasie rozmowy w czasie powrotu spytała czy coś o sobie opowiem.
-Hm...Raczej nie mam nic do ukrycia, ale niezbyt umiem opisać samą siebie. Chciałabyś wiedzieć coś konkretnego?
-Um...sama nie wiem.-Odpowiedziała.
-W takim razie, może się przedstawię oficjalnie. Nazywam się Luna, ale członkowie watahy mogą mówić mi Neo, mam ponad 3 lata i jestem generałem oraz alfą Watahy Nowych Serc lub jak kto woli, Watahy New Hearts. Miło mi cię powitać w mej watasze.
Uśmiechnęłam się do wadery.
-Mi również miło.-Odpowiedziała.
Nagle zerwał się wiatr i w naszą stronę poleciało kilka liści i płatków kwiatów. Jeden z nich wylądował na moim nosie i kilka na sierści. Otrzepałam się z nich i zaśmiałam. Położyłam się na chwilę na ziemi i spojrzałam w gwiazdy.
-Jest pięknie.-Powiedziałam patrząc w niebo.-Prawda?
Wadera również podniosła wzrok i się ze mną zgodziła. Szkoda, że dobre chwile nie mogą trwać wiecznie. Zaczynało się już robić dość chłodno, więc wstałam i zrzuciłam z siebie kawałki roślin i ziemi, które przyczepiły mi się do futra.
-Musimy iść.-Powiedziałam dość niechętnie.
-Ah? Tak! Chodźmy.-Odparła wadera i ruszyła wolnym krokiem.
-Do jaskiń został nam jeszcze kawałek drogi, może w międzyczasie również opowiesz mi coś o sobie?-Spytałam patrząc na Joenę.
<Joena?>

Od Luny CD Raven`a

Spojrzałam na basiora i trochę się zirytowałam. Przejrzenie go nie było ani trudne, ani łatwe, ale sztuczny uśmiech jest najłatwiejszy do rozpoznania. Przynajmniej dla mnie.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz się uśmiechać.-Powiedziałam.-Poczekam, aż naprawdę się uśmiechniesz.-Dodałam.
Raven był zszokowany tym i nie wiedział co odpowiedzieć.
-Ale patrol nocny to naprawdę ciekawe stanowisko. Życzę powodzenia w jego pełnieniu.
-Em...Dziękuję? Chyba.-Odpowiedział.
-Masz coś przeciwko temu, żebym cię oprowadziła po terenach?
Wilk nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył. Po chwili skinął tylko głową na znak, że nie ma nic przeciwko.
-Zatem chodźmy! -Powiedziałam z uśmiechem.
Poszłam przed siebie, a wilk szedł kawałek za mną. Był zamyślony, ale chyba zapamiętał większość terenów. Po kilkugodzinnym zwiedzaniu, Raven powiedział, że chce mieć trochę czasu i później się gdzieś spotkamy, żeby iść polować. Wydawał się całkiem ciekawym wilkiem. Uniosłam się trochę w powietrzu, żeby poobserwować watahę z góry. Jednak nic ciekawego nie rzuciło mi się w oczy. Widziałam członków stada na polowaniu albo po prostu coś robili, tylko nie bardzo wiem co. Poleciałam w stronę jaskini alf, żeby trochę odpocząć. Położyłam się obok niej i nie wiem nawet kiedy, usnęłam. Obudziło mnie szturchnięcie w bok i głos Raven`a, który coś mówił...
<Raven?>

Powitajmy omegę, Ilameante!


Autor: Valixy

Imię: llameante
Pseudonim: llamea
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Charakter: llamea... Jest dość kontrowersyjnym przypadkiem. Z jednej strony jest odważną i pełna życia waderą co nie boi się spojrzeć śmierci w oczy zaś z drugiej potrafi być nieufna, skryta i wręcz przerażona perspektywą rozmowy z kimś obcym. Tak nietypowy charakter rozwinął się u niej przez te dwa lata co błąkała się sama po świecie. Dla przyjaciół jest oddana i przyjacielska jednak miewa dni, w których lepiej się do niej nie zbliżać. W takie dni jest zazwyczaj chamska, wredna i opryskliwa. Do nieufnych zachowuje raczej dystans i nie okazuje zbyt dużego zaufania. 
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Zabójca
Rodzina: Matka Arane i brat Orion. Ojca woli nie pamiętać
Partner: Marzy jej się ten jedyny
Potomstwo: - 
Moce: 
~potarfi manipulować ogniem do woli
~Jeśli chce może absorbować (wchłaniać) ogień
~Moze używać ognia jako portali do teleportacji
Historia: Raczej nie ma co opowiadać jednak jeśli aż tak ci zależy to dobrze. Ta wilczyca o jakże zawiłym imieniu urodziła się w niewielkiej norze gdzieś na środku pola. Matka wychowywała ją i brata sama ponieważ ojciec porzucił ich gdy byli szczeniakami. W młodym wieku nawet w bardzo młodym ponieważ gdy miała zaledwie rok postanowiła odejść i szukać szczęścia na własną łapę. Przez dwa lata błąkała się po świecie ucząc sie swoich mocy oraz poznając świat. 
Właściciel: Amityvill - doggi
Lia x3 - howrse

Powitajmy omegę, Xever`a!

Autor: aviaku
Imię: Xever
Pseudonim:Większość mówi do niego Xev, jednak stara ksywka to Ever.
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Charakter: Xever to bardzo miły wilk-zawsze próbuje kogoś pocieszyć i zwykle mu to wychodzi. Muszę przyznać ze jest w tym naprawdę dobry. Choć jeśli patrząc na jego historię powinien być agresywny, chamski i podły. Na Wasze i moje szczęście ten samiec nie został zmiażdżony przez los, był twardym jego przeciwnikiem. Jego charakter został nienaruszony. Jaki był, taki jest i będzie.  Od zawsze był swego rodzaju herosem, chciał dla każdego dobrze. Pomoże każdemu komu da się pomóc. Jest uparty, do celu idzie po trupach, ale zawsze Ci pomoże. Xev zawsze jest wesoły, kipi od niego radością i optymizmem. Jednakże czujny, odważny i niezastąpiony. Nie ma takiego drugiego na świecie. Może to i dziwić ale ten samiec nie szybko zapomina, dokładnie...strasznie z niego pamiętliwy gość. Ah, warto wspomnieć iż ten basior jest bardzo inteligenty, dlatego jest strategiem. Myśli bardzo szybko, zawsze ma plany działania i  wiele opcji na pogadanki. Oddany, ciekawski, bardzo energiczny...i romantyczny wobec wader. Dla niego będzie jedna, ta jedyna najważniejsza. Nie rzuci się na inną...jest oddany.
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Strateg
Rodzina: Niestety za wcześnie wybuchła wojna...
Partner: Ahhh, czeka tylko na jakąś piękną, miłą, kochaną samiczkę która skradnie mu serce.
Potomstwo:Sam nie wie... może... Lub na pewno?
Moce:
Zmiana w wilka z ognia.
Ogniste spojrzenie.
Wywoływanie pożarów.
Zmiana w smoka.
Historia:Dobrze, więc...Pewnego dnia urodził się, normalnie...jak każdy z Nas. Jednak w dziwnej watasze . Taki był jego los, zabrany od matki bardzo wcześniej nawet nie wiedział jak ma na imię. Nie znał rodzeństwa, ojca, nikogo z rodziny. Wilki zabiły jego rodziców i wzięli go jako trofeum.  Właśnie tam brał udział w nielegalnych walkach , czego po nim nie widać. Nikomu o tym nie mówił...był w tym dobry, swoją mądrością przewyższał innych i prawie wcale nie musiał walczyć by zabić. Te wielkie, głupie basiory czasami zabijały się same...z głupoty. Pewnej nocy udało mu się uciec, chodził po świecie i pomagał bezbronnym. Kilka wader miało na niego oko, ale zmył się i znalazł się na nieznanych mu terenach. Dokładnie tutaj, w WNH.
Właściciel: moonwolforyuki@gmail.com

Powitajmy omegę, Yuki!

Autor: Na obrazku- Kydee
Imię: Yuki
Pseudonim:Yu, Kiki, Joo(Czyt: Dzo)
Płeć: Wadera, samica, płeć piękna. Jak kto woli.
Wiek: 3 lata
Charakter: Yuki to dość nieśmiała wadera, kocha wszystko co się rusza.Tajemnicza, bardzo skryta w sobie samica. Ma kruche serduszko, więc lepiej go nie łamać. Ogółem jest zabawna, miła i bardzo ale to bardzo pomocna. Nigdy nie wdaje się w kłótnie, sądzi że to niezbyt dobry pomysł, siedzi cicho. Nieufna z niej samiczka, musisz zapracować na jej zaufanie. Miła, zabawna, pomocna, uczciwa, uczuciowa, nie lubi samotności , przyjacielska. No to chyba tyle co można o niej powiedzieć... Jest tak samo delikatna jak jej ogonek. 
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Medyczka
Rodzina:Nie chce ich znać, jednak imion nie wymaże.
Ojciec- Aaron
Matka- Lilia
Partner: Ahh..ale czy ktoś zechce tak nieśmiałą samicę? Choć bardzo chciałaby mieć tego jedynego, boi się miłości. Lecz szuka.
Potomstwo: Nie miała i nie ma. Jednak kocha młode. 
Moce:
Posiada umiejętność zmiany w każde zwierzę lub roślinę która istnieje lub istniała. Możliwość zmiany również innej osoby.
Zwierzęta bez tej mocy już ją kochają, nie tylko dlatego że je kocha. Ale za jej charakter i podejście do nich. Są jej oddane, posłuszne, wręcz ją kochają. Może przywołać i kontrolować florę jak i faunę. Nawet trujące rośliny i pnącza. 
Rozmawia w języku każdego stworzenia, nawet roślin i ludzi.
Teleportacja.
Historia: Yuki dorastała w rodzinnej watasze gdzie jej rodzice byli Alfami. Kiedy skończyła wiek dwóch lat mieli ją wydać za mąż. Jednak ona uciekła wiedząc że nie chce dla siebie takiego losu, w końcu serce nie sługa....
Nie błąkała się długo, bo napotkała pewnego samca który zaprowadził ją do Watahy New Hearts.
Właściciel: moonwolforyuki@gmail.com
Inne zdj : 1 2

Od Joeny CD Luny

Szelest krzaków wystraszył mnie. Spojrzałam w stronę hałasu. Nagle zza krzaków wyłonił się ogromny jeleń. Nie spotkałam w swoim życiu wielu jeleni, ale ten był z nich największy. Spojrzałam na Lunę. Była gotowa do ataku. Również przyjęłam odpowiednią pozycję. Gdy zwierzę ruszyło na nas, my uniknęłyśmy jego ataku. Luna rzuciła się na niego, a ja zaraz za nią. Walka trwała dość długo, ale zakończyła się tym, że jeleń padł martwy. Spojrzałam na Lunę. Wilczyca posłała w moim kierunku uśmiech, który nieśmiało odwzajemniłam. Podeszłam do wadery. Usiadłam obok niej. 
- Jesteś cała?- spytałam. Wilczyca przytaknęła skinieniem głowy.
- Tak, a ty?- spojrzałam na moją łapę. Podczas walki lekko się w nią zraniłam. Polizałam ranę, a ta zaczęła się goić. Niestety na jej miejscu pozostała blizna. 
- Miałam tylko lekkie zadrapanie.- uśmiechnęłam się. – Muszę przyznać, że dobrana z nas ekipa.- dodałam po chwili. Luna uśmiechnęła się. Spojrzałam w górę.
- Robi się już ciemno i zaraz nadejdzie nic. – oznajmiła wadera.
- Racja. Może powoli będziemy się zbierać?
- Dobrze. Odprowadzę cię do jaskiń tak jak mówiłam wcześniej.- przytaknęłam i wstałam z ziemi. Podeszłam do Luny i razem ruszyłyśmy w stronę jaskiń. Panowała między nami cisza. Starałam się wymyślić jakby ją przerwać i rozpocząć rozmowę. 
- Może opowiedz mi trochę o sobie?- spytałam nieśmiało.- Oczywiście jeśli chcesz.- dodałam po chwili. 
<Luna?>

Od Raven`a CD Luny

Dołączyć? Ale, że ja? Hmmm... Dawno już nie byłem w watasze a... Położyłem uszy po sobie zamyślając się. 
- Halo? Ziemia do basiora! - powiedziała wadera wyrywając mnie z odmętów mojego umysłu
- Em... Jasne. Mogę dołączyć, ale nie obiecuję, że na długo - odparłem lekko rozkojarzony. 
- Świetnie! W stadzie jest jeszcze jedna wilczyca, która z chęcią cię pozna i - zaczęła radośnie Luna
- Chyba się zagalopowałaś. Nie chcę na razie poznawać innych członków... Ani nikogo innego takiego - przerwałem jej oschłym tonem siadając. Prychnąłem cicho pod nosem i znów spojrzałem w niebo. Co jak co ale to się chyba nie zmieni... nie lubię poznawać obcych i raczej nie polubię. 
- Co? Ale dlaczego? Ona jest naprawdę miła - powiedziała marszcząc brwi. 
- Dla mnie to bez różnicy. Mogła by być nawet tęczowym jednorożcem zrobionym z liści - mruknąłem przymykając oczy. Czemu niektórzy nie rozumieją, że jestem jakimś cholernym wyjątkiem i nie czuję instynktu stadnego? Zawsze próbują na siłę poznawać z całą resztą. O tyle dobrze, że wataha nowa i nie ma za dużo tych innych jak na razie. 
- No... no dobra. To może no nie wiem. Jakie chciałbyś pełnić stanowisko? - spytała nie wiedząc co zrobić. 
- A jakie są dostępne? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Luna zaczęła wymieniać wolne stanowiska, a ja słuchałem jej uważnie. Gdy skończyła prześledziłem myślami jeszcze raz dostępne opcje i zadecydowałem.
- Patrol nocy wydaje się dobry. - uśmiechnąłem się lekko acz sztucznie. 

<Luna?>

czwartek, 30 sierpnia 2018

Od Luny CD Joeny

Słowa wilczycy lekko mnie zawstydziły, chyba nawet trochę się zarumieniłam. Chwała ci sierści, że tego po mnie nie widać.
-Też miałam sporo szczęścia spotykając ciebie i mogąc cię przyjąć do mojej watahy.-Uśmiechnęłam się.-Po całym tym zwiedzaniu trochę zgłodniałam, a ty?
-Też. Idziemy coś upolować?
-Pewnie.-Odpowiedziałam.
Wstałam, przypomniało mi się o tym, że gdzieś zostawiłam ciało tamtego jelenia, ale po tym czasie pewnie zostało już znalezione i zjedzone przez inne stworzenia, których jest tu pełno. Podeszłam do wadery.
-Wolisz na kolację uszate szaraki czy rogacze?-Spytałam.
Oczywiście chodziło mi o zające lub jelenie. W tej krainie wyglądały nieco inaczej i się inaczej zachowywały. No chyba, że normalny zając zieje ogniem w twoją stronę.
-Zjadłabym szaraka.-Odrzekła.
-Chodźmy więc je poszukać.
Poszłyśmy razem w stronę lasu, po drodze udało nam się zobaczyć kilka nietoperzy. Powoli nadchodziła noc.
-Jak skończymy polować to odprowadzę cię do jaskiń, dobrze?
Wadera przytaknęła. Po dosłownie chwili dała mi znać, że upatrzyła grupę szukanych przez nas stworzeń. Na znak ruszyłyśmy do ataku. Gonitwa za nimi zajęła nam parę ładnych minut, ale koniec końców każda z nas złapała po jednym stworzeniu.
-Smacznego.-Powiedziałam i zaczęłam jeść.
-Dziękuję i wzajemnie.-Odpowiedziała.
Jadłyśmy w milczeniu. Cisza nie była ani dobra, ani zła, ale szelest krzaków postanowił ją przerwać. Nie wiem czemu, ale natychmiast nastroszyłam sierść w odpowiedzi na ten dźwięk.
<Joena?>

Od Luny CD Raven`a

Szłam przez polanę szukając czegokolwiek co mogłoby okazać się niebezpieczne podczas polowań. Czasem znajduję tutaj nawet kawałki ostrego szkła lub metalu, co nie jest zbyt bezpieczne. W międzyczasie wyczułam czyjąś obecność. Nie wiem kto to, ale na wszelki wypadek wytworzyłam swoją iluzję, a sama schowałam się w wyżej trawie, żeby poobserwować sytuację. Obok mnie nagle przesunęła się pojedyncza smuga...dymu? Albo mgły? Może jakaś chmura zabłądziła? Nie wiem co to było, ale zapowiadało się dość ciekawie.
-Jesteś wrogiem czy przyjacielem?-Spytał wilk, który zmaterializował się z owego obłoku.
Jego ton był trochę ostry, ale nie znaczy to, że nie mógł być miły.
-To chyba moje pytanie, ale sądzę, że przyjacielem.-Powiedziałam wychodząc z kryjówki i równocześnie rozpraszając iluzję.
Basior lekko się zdziwił, ale w dosłownie chwilę się otrząsnął. Z jego mimiki nie mogłam wyczytać jakie ma zamiary, ale nie wydawał się groźny.
-Kim jesteś?-Spytał patrząc mi prosto w oczy.
-Najpierw samemu należy się przedstawić, ale niech będzie. Nazywam się Luna, należę do Watahy Nowych Serc, a ty przybyszu o czerwonych oczach?
-Jestem Raven. To jest tu jakaś wataha?
-Jest. Nazywa się Wataha Nowych Serc jak wcześniej wspomniałam. Chciałbyś dołączyć?
<Raven?>

Od Raven`a

Dzień jak co dzień. Czyli znów samotność... Wziąłem głęboki oddech i rozejrzałem się. Przede mną stała sterta dziwnie ustawionych kamieni. Przyjrzałem jej się uważnie nasłuchując i wypatrując niebezpieczeństwa. Zaczynało zmierzchać więc wypadało by poszukać jakiegoś schronienia na noc. Ostrożnie stawiając kroki ruszyłem przed siebie. Kusiło mnie aby zmienić się w mglę jednak nie za bardzo mogłem. W końcu dziwne by było gdyby pojedyncza smuga mgły przemieszczała się po polanie prawda? Nagle trawa zaszeleściła. Momentalnie odwróciłem się w tamtym kierunku jeżąc sierść. To był wróg czy przyjaciel? Wilk czy inne stworzenie? Nastawiłem uszu i zacząłem węszyć. Nie było wiatru co zdecydowanie nie polepszało mojej sytuacji ale też jej nie pogarszało. Mogłem sądzić, że dla intruza... Wróć to ja byłem raczej intruzem... Dla obcego mogłem być dalej niezauważony a to już dawało mi przewagę oraz element zaskoczenia. Zaryzykowałem i zmieniłem się w mgłę. Zacząłem sunąć w stronę odgłosu aż zobaczyłem wilczyce. Ostrożnie zaszedłem ją od tyłu i znów przybrałem postać wilka. 
- Jesteś wrogiem czy przyjacielem? - spytałem cicho gotów w razie czego do obrony.

<Jakaś wadera?>

Od Joeny CD Luny

Zaskoczona spojrzałam na Lunę. Na mój pyszczek wkradł się uśmiech. 
- Bardzo chciałabym dołączyć. Mam dość samotności.- wyznałam. To moja szansa. Nie mogę jej zmarnować. 
- Więc witaj w Watasze Nowych Serc.- odparła wadera z uśmiechem.
- Dziękuję ci. Dzięki tobie nie będę samotna. 
- Nie musisz mi dziękować.- uśmiechnęłam się do wadery. Rozejrzałam się i znów spojrzałam na Lunę. 
- Naprawdę tu ładnie. Twoja wataha musieć całkiem spore tereny. 
- Tak. Wiesz, może ciebie oprowadzić?
- Było by mi miło.- odparłam cicho. Razem z Luną ruszyliśmy by zwiedzić tereny naszej watahy. Lubiłam towarzystwo wilczycy. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie czułam się samotna. Gdy zwiedzałyśmy watahę starałam się zapamiętać jak najwięcej. Najbardziej podobały mi się tęczowe wodospady. Wspaniałe miejsce. 
- Jest tu naprawdę pięknie.- oznajmiłam, gdy skończyłyśmy zwiedzać watahę. Przysiadłam na trawie. 
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Wiesz jesteś bardzo miła. Nigdy nie spotkałam tak miłej i dobrej wadery. Dzięki tobie nie czuje samotności. Miałam prawdziwe szczęście spotykając ciebie.- powiedziałam nieśmiało i lekko się uśmiechnęłam.
<Luna?>

Od Luny CD Joeny

Od kiedy wybiegłam z jaskini minęło dopiero kilkadziesiąt sekund lub kilka minut, nie wiem ile dokładniej. Dopiero wtedy dotarłam w przybliżone miejsce i natychmiastowo ukryłam się w krzakach, żeby ocenić sytuację. Od razu zobaczyłam, że była to tylko jedna wadera. Nie wiem co tu robi, ale raczej nie ma złych zamiarów. Postanowiłam więc spróbować z nią porozmawiać.
-Kim jesteś?-Spytałam.
Wilczyca odpowiedziała cicho na moje pytanie i przeprosiła, że wtargnęła na mój teren. Wydawało mi się, że dzieli ją dosłownie chwila od rozpłakania się lub ucieczki w popłochu. Odetchnęłam tylko i wyszłam z ukrycia.
-Nic się nie stało. Nazywam się Luna i jestem z Watahy Nowych Serc.-Przedstawiłam się.
Wadera wyglądała na lekko zaskoczoną, a po chwili jakby ją wszelkie siły opuściły i znowu upadła na ziemię.
-Wszystko w porządku?-Spytałam podchodząc bliżej niej.
-J-ja...jeszcze raz przepraszam.-Dodała po czym z lekkim trudem wstała i spojrzała na mnie.
-Zgubiłaś się czy czegoś szukasz?
-Błąkałam się tylko...
-Szukasz watahy?-Spytałam prosto z mostu.-Jeśli tak, czy chciałabyś dołączyć do mojej?
Szczerze miałam nadzieję, że dołączy. W końcu wataha bez wilków to nie wataha, czyż nie? Spojrzałam na nią, czekając na jej odpowiedź.
<Joena?>

Powitajmy omegę, Raven`a!


Autor: WolfRoad
Imię: Raven

Pseudonim: Red eye
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Charakter:Nie wygląda na szczególnie groźnego, prawda? Cóż, może to i racja... Z pewnością nie należy do agresywnych wilków. Jest spokojny i opanowany, aczkolwiek gdy ktoś nadużywa jego cierpliwości może się to bardzo źle skończyć. Często potrafi wykazać się rozsądkiem i ostrożnością.
Od zawsze był samotny, ale nie robi nic, by to zmienić. Nie lubi być w centrum uwagi i źle znosi komplementy (zawsze się wtedy zawstydza). Chociaż może się wydawać chłodny i małomówny, bynajmniej nie jest nietowarzyski. Nie sądzi, by jego zdanie było komukolwiek do szczęścia potrzebne, więc woli raczej słuchać niż mówić.
Niektórzy twierdzą, że ma ładny uśmiech. Uśmiecha się jednak rzadko, a prawie nigdy szczerze. Chociaż często jest poważny, lubi sobie czasem pożartować.
Trudno jest zdobyć jego zaufanie, jednak jeśli komuś uda się go "oswoić", z pewnością okaże się godnym towarzyszem. Zawsze można na niego liczyć, nigdy nie zawodzi. Jest gotów oddać życie w obronie swoich przyjaciół (których, swoją drogą, nie ma wielu).
Hierarchia: Omega
Stanowisko:Patrol nocy 
Rodzina: Ojciec i rodzeństwo nie żyją, a matki nie poznał.
Partner: Jakoś nie wierzy, że kogoś znajdzie ale kto wie?
Potomstwo: - 
Moce: 
~potarfi wniknąć w czyjś umysł czy pojawić się w jego śnie
~zna się na zaawansowanej magii związanej z ogniem
~potrafi zmieniać się w mgłę
Historia: Raczej nie lubi o sobie opowiadać, a szczególnie nie przepada za swoją przeszłością. Jest bardzo tajemniczy i wiele wydarzeń z jego młodości stoi pod znakiem zapytania.
Wiadomo, że zabił swojego ojca, który był alfą dawnej watahy. Nie można było jednak nazwać go ani dobrym przywódcą, ani dobrym rodzicem. Katował i rodzinę, i watahę. Nikt jednak nie miał odwagi mu się sprzeciwić.
Któregoś dnia, gdy Junsu zobaczył jak ojciec pobił młodszą siostrę do nieprzytomności, nie wytrzymał. Ruszył na ojca i rzucił nim o ścianę. Nie chciał go zabić, ale w przypływie wściekłości włożył w ten ruch za dużo siły. Starszy wilk uderzył głową o skałę, tym samym roztrzaskując czaszkę.
Po tym incydencie Red musiał uciekać z watahy.
Nie wiadomo nic o jednym roku jego życia. Nigdy nie chce o tym opowiadać, ale widać, że tamten okres pozostawił po sobie sporą ranę, którą Raven stara się ukrywać.
Właściciel: Amityvill - doggi
Lia x3 - doggigame

Od Joeny CD Luny

Błąkam się sama od dłuższego czasu. Ta samotność mnie dobija. Czuję się tak źle. Powinnam chwilę odpocząć. Usiadłam na trawie. Wzięłam wdech i wydech. Musiałam chwilę odpocząć. Wędruje już dość długo. Sama bez nikogo. Samotność nie jest miłym uczuciem, ale pogodziłam się z nią. Dotknęłam ziemi obok siebie. Wyrosła z niej biała róża. Moja ulubiona. Powąchałam ją. Wstałam i znów ruszyłam w drogę. Idąc nie zauważyłam gałęzi i potknęłam się o nią. Przewróciłam się robiąc hałas. 
- Ale ze mnie niezdara.- powiedziałam sama do siebie. Wstałam i wytrzepałam się. Rozejrzałam się. 
- Kim jesteś?- usłyszała pytanie. Ponownie się rozejrzałam, ale nikogo nie zauważyłam. 
- J-jestem Joena.- powiedziałam cicho. Zaczęłam się trochę bać. – Wybacz jeśli wtargnęłam na twój teren.- dodałam nieśmiało. Nagle zauważyłam czarno-białą waderę. 
<Luna?>

Od Luny

Założenie i prowadzenie watahy to poważny krok w moim życiu. Z góry wiadomo, że łatwo nie będzie. Samo zgarnięcie terytorium zajęło mi dość sporo czasu. Jednak najtrudniejsza część jest jeszcze przede mną. Nie ma watahy bez wilków. Na razie jestem sama, ale znając życie z czasem pewnie ktoś dołączy. To moje marzenie.
***
Obserwowałam polanę na, której pasł się jeden z rogaczy z dala od stada. To był jego błąd i przypłaci za niego życiem. Powoli, bez wydania prawie żadnego dźwięku, podeszłam bliżej niego. Wydawało się, że już czuł zbliżające się niebezpieczeństwo. To był znak dla mnie. Ruszyłam za nim tak szybko jak mogłam. Po kilku minutach gonitwy udało mi się dogonić jelenia i rzucić się na niego. Walka z nim trwała dobre kilkanaście minut. Jego życie zakończyło się przegryzieniem mu krtani i wytryskiem jego krwi wokół. Nie był tak duży jak mi się wydawał. W obawie o to, że woń krwi mogłaby zwabić tutaj głodne zwierzęta, chwyciłam martwe ciało zwierzęcia za szyję i zaciągnęłam do jaskini. Zjadłam część mięsa resztę zostawiając na później. Niepokoił mnie hałas dobiegający z okolic moich terenów. Pobiegłam w jego stronę i ujrzałam...
<Ktoś?>

Powitajmy omegę, Alberta!

Znaleziony obraz
Autor: podpis na obrazku
Imię: Albert Trzeci Mały Pseudonim: Szakazu Płeć: Basior Wiek: 1 miesiąc Charakter: Ciekawski, trochę rozrabia. Kocha zabawę. Zawsze się uśmiecha i rozwesela wszystkich wokół. Hierarchia: Omega Stanowisko: brak Rodzina: Została brutalnie zamordowana podczas misji.
Moce: telekineza, druga nieodkryta Historia: Urodził się niedawno, jego rodzice marli podczas misji. Byli zabójcami, a misja się nie powiodła. Właściciel: Alwin

Powitajmy omegę, Joena!


AutorBase by Orvaentadopts on deviantART
Imię: Joena
Pseudonim: Poe 
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Charakter: Joena jest miłą i pomocną waderą. Jest bardzo nieśmiała, więc często ma problemy z poznawaniem nowych wilków. Jest wesołą i pełną życia wilczycą. Jeśli przebije mur nieśmiałości potrafi się rozgadać. Joena bardzo przejmuje się innymi. Nie lubi gdy ktoś jest smutny. Stara się go wtedy pocieszyć. Wadera boi się, że swoim zachowaniem może denerwować innych. Boi się, że może zostać całkiem sama. 
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Medyk
Rodzina: Ojciec- Defro, Matka- Amira, 
Partner: szuka
Potomstwo: brak
Moce: 
Leczenie ran – gdy poliże ranę ta uleczy się, ale zostaje blizna. 
Rośnięcie roślin – gdy dotknie łapą ziemi wyrośnie z niej roślina.
Uspokajający śpiew – gdy śpiewa uspokaja inne wilki ( rzadko używa tej mocy, ponieważ jest bardzo nieśmiała i wstydzi się śpiewać przy innych)
Historia: Joena pamięta swoje dzieciństwo. Każdy szczeniak dokuczał jej ze względu na to, że była najsłabsza. Jej matka starała się ją jakoś pocieszyć, a ojciec twierdził, że to nie ma sensu. Skoro jest słaba nie przeżyje. Joena postanowiła udowodnić ojcu, że się myli. Jednak nic się nie zmieniło. Miesiące mijały, a szczeniaki dalej jej dokuczały. W końcu alfa zadecydował, że mają trzymać się od niej z daleka. Joena była sama. Niei miała przyjaciół. Z każdym rokiem czuła się gorzej. Miała wrażenie, że jest zbędna w tej watasze. Gdy jej matka zmarła, odeszła. Szukała nowej watahy. Takiej, która dałaby jej drugi dom.
Właściciel: doggi-game.pl - Asiulka.

środa, 29 sierpnia 2018

Powitajcie waderę alfa, Lunę!

Znalezione obrazy dla zapytania magiczne wilki wadery
Autor: podany na obrazku
Imię: Luna
Pseudonim: Neo
Płeć: Wadera
Wiek: 3,5 roku
Charakter: Jest raczej dziwną wilczycą. Często ma problemy z decyzją, jest uparta kiedy coś postanowi, ale nie znaczy to, że nie bierze zdań innych pod uwagę. Kocha, opiekuje się i troszczy o całą watahę. Jest dość inteligentna i sprytna, pełna tajemnic. Jej zamiary nie zawsze są znane. Lubi obserwować innych. Jest w miarę miła, ale wkurzanie jej nie jest dobrym pomysłem. Zawsze ma pełno nowych i ciekawych pomysłów. Postanowiła już dawno temu, że obroni wszystkich nawet za cenę swojego życia. Za swoją watahą wskoczy nawet w nigdy niegasnący ogień piekielny. Jest wierna i oddana swoim obowiązkom. Nigdy nie porzuca raz obranej przez siebie ścieżki. Uwielbia też żartować, ma dość ciekawe poczucie humoru. Nie wiadomo czy jest bardziej optymistą czy pesymistką. Ma jednak swoje wady, pokłada za dużo emocji we wszystko co robi, ale kiedy trzeba jej serce i charakter zmieniają się nie do poznania. Jest zimna jak lód, sadystka nieznająca litości wobec wrogów. Ma czasem zmienne nastroje, nie łatwo ją wkurzyć, ale jest to możliwe. Co jeszcze? Jeśli ktoś chce ją bardziej poznać to niech dołączy i sam się przekona jaka ona naprawdę jest. 
Hierarchia: Samica alfa
Stanowisko: Generał
Rodzina: Brat bliźniak- Sol, rodziców nie pamięta
Partner: Lód w sercu nie tak łatwo roztopić...
Potomstwo: Brak
Moce:
-Latanie: tworzy niewidzialne skrzydła umożliwiające latanie
-Niszczenie: Niezbyt często używana moc, niszczy wszystko czego dotknie
- Iluzja: tworzy iluzje
-Wielojęzykowiec: może rozmawiać dosłownie ze wszystkim niezależnie od języka czy faktu czy coś mówi, taka a'la dziwna telepatia z tłumaczem
-Rozkaz alfy: zmusza innych do posłuszeństwa, praktycznie nie jest używany (moc nabyta przez alfy)
Historia: Nie pamięta dokładnie całej swojej historii. Wie tylko, że wraz ze swoim bratem bliźniakiem uciekła z poprzedniej watahy, która chciała ich zabić. Podczas ucieczki razem wpadli do kanionu. Luna obudziła się w nieznanym miejscu, a jej wygląd uległ zmianie. Część jej białej sierści zmieniła się na czarny kolor, miała też dwie blizny na pysku. Nigdzie też nie było jej brata- Sol. Postanowiła wyruszyć na jego poszukiwanie, ale po roku nic nie znalazła. W trakcie tego czasu odkryła, że posiada magiczne moce. Jej wniosek był taki, że trafiła do zupełnie innego świata. Wyczerpana i lekko zirytowana całą sytuacją wpadła na pomysł stworzenia Watahy Nowych Serc. Watahy, która przyjmie każdego bez względu na wszystko. Jak potoczą się losy Watahy w której każdy zacznie życie i kontakty na nowy? I gdzie podział się jej brat? Te pytania dręczą ją aż do teraz. Nowa historia zacznie się właśnie teraz.
Właściciel: piorrek (na hw i dg)

Wataha Nowych Serc

Era watah umarła dawno temu...a raczej po prostu wymarła lub ucichła. Jednak zasługuje ona w pełni na drugą szansę i nowe życie. Oficjalnie witam na blogu "Wataha Nowych Serc", 
gdzie serce ery watah znowu zaczyna powoli bić. Zapraszam ^^