czwartek, 30 sierpnia 2018

Od Luny

Założenie i prowadzenie watahy to poważny krok w moim życiu. Z góry wiadomo, że łatwo nie będzie. Samo zgarnięcie terytorium zajęło mi dość sporo czasu. Jednak najtrudniejsza część jest jeszcze przede mną. Nie ma watahy bez wilków. Na razie jestem sama, ale znając życie z czasem pewnie ktoś dołączy. To moje marzenie.
***
Obserwowałam polanę na, której pasł się jeden z rogaczy z dala od stada. To był jego błąd i przypłaci za niego życiem. Powoli, bez wydania prawie żadnego dźwięku, podeszłam bliżej niego. Wydawało się, że już czuł zbliżające się niebezpieczeństwo. To był znak dla mnie. Ruszyłam za nim tak szybko jak mogłam. Po kilku minutach gonitwy udało mi się dogonić jelenia i rzucić się na niego. Walka z nim trwała dobre kilkanaście minut. Jego życie zakończyło się przegryzieniem mu krtani i wytryskiem jego krwi wokół. Nie był tak duży jak mi się wydawał. W obawie o to, że woń krwi mogłaby zwabić tutaj głodne zwierzęta, chwyciłam martwe ciało zwierzęcia za szyję i zaciągnęłam do jaskini. Zjadłam część mięsa resztę zostawiając na później. Niepokoił mnie hałas dobiegający z okolic moich terenów. Pobiegłam w jego stronę i ujrzałam...
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz