sobota, 15 września 2018

Od Joeny

Śpiew ptaków, taniec liści i podmuchy chłodnego, porannego wietrzyku. Czego chcieć więcej na porannym spacerze? Spacerowałam po terenach naszej watahy. Delikatny zapach lasu docierał do mojego nosa. Lubiłam takie spacery. Raźniej byłoby jakby ktoś mi towarzyszył, ale nie poznałam nikogo innego niż Luna. Spotkałam jeszcze basiora Raven'a, lecz nie dane mi było z nim porozmawiać jedyne co dla niego zrobiłam to pomogłam mu wrócić do pełni sił. Chciałabym to zmienić, ale z moją nieśmiałością jest to bardzo trudne. Przyzwyczaiłam się do samotności. Czasem zastanawiam się dlaczego jestem taka. Może gdybym była silniejsza za młodu teraz nie miałabym takich problemów. Szczeniaki z mojej dawnej watahy nie dokuczały by mi. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Jednak nie przeszkadza mi to jaka jestem. Może czasem to, że chcąc coś powiedzieć strasznie się jąkam. Na szczęście da się z tym żyć.  Przez jakiś czas towarzyszyło mi dziwne uczucie bycia szpiegowaną. Może mi się wydaje? Nie byłam do końca pewna. Miło byłoby spotkać innego wilka zacząć rozmowę i zaprzyjaźnić się. No cóż. Poczułam pragnienie. Udałam się do Tęczowych Wodospadów. Miejsce to jest wspaniałe. Zachwyca mnie swoim urokiem. Napiłam się i spojrzałam w bok. Zauważyłam jakiegoś wilka. Był za daleko bym dokładniej widziała kto to. Ruszyłam niepewnie w jego stronę. W połowie druku zatrzymałam się. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Uspokoiłam się i zebrałam resztki odwagi. Już pewniejszym krokiem ruszyłam w stronę wilka.
- W-witaj. Jestem Joena.- zająkałam się. Chciałam być odważną, ale jak zawsze moją nieśmiałość musiała wsiąść górę. Spojrzałam na wilka czekając na odpowiedź.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz